poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Wielkanoc 2015

Bardzo mało zdjęć, w dodatku o kiepskiej jakości, wieeem! Niestety nie wzięłam ze sobą aparatu, bo po prostu nie chciało mi się ciągnąć całego sprzętu, także został mi tylko telefon, który jest aparatem do rozmów, a nie aparatem do zdjęć. Pojechałam już w czwartek po wykładzie (dziękuję szanownemu Michałowi, który sporo nadrobił, żeby mnie zawieźć!), odbyłam świetną wycieczkę po terenach kurpiowskich i na koniec przyjechałam do Babci.

Nie robiłam niczego szczególnego w tym roku. Stwierdziłam, że i tak każdy będzie przejedzony, zresztą to tylko dwa dni. Ważniejsze dla mnie było to, żeby posiedzieć i pogadać w spokoju z rodziną, niż stać trzy dni w kuchni nad garami.





W tym roku postawiliśmy na owoce - zamiast opychać się ciężkimi ciastami z kremami, wcinaliśmy truskawki, winogrona, pomarańcze i melony.


No doobra.. Ciasto też było. Ale tylko biszkopt z jabłkami, nieśmiertelny sernik i sernik na zimno.



Niestety stołu wielkanocnego nie udało mi się cyknąć, Babcia jak zwykle nas poganiała, także mam tylko dzisiejsze śniadanie (skromne, bo mieliśmy już mieli dość!)




Wesołych Świąt!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz